HAPPY MIND
źródło do zdjęcia: <a href="https://www.freepik.com/free-vector/hands-holding-microphones_13007633.htm#&position=3&from_view=undefined">Image by macrovector</a> on Freepik
Rozmowa z osobą po chorobie
Rozmowa przeprowadzona z osobą która pokonała chorobę i z sukcesem wyszła z zaburzeń odżywiania, tym samym moją bliską przyjaciółką. Opowiada o własnym doświadczeniu z chorobą. Serdecznie jej dziękuję, że zdecydowała podzielić się swoją historią.
01
W którym momencie zauważyłaś
swój problem, zdałaś sobie sprawę,
że to zaburzenia odżywiania
i trzeba szybko coś z tym zrobić?
Bardzo mnie to już męczyło, wszystkie te myśli o jedzeniu, tym jak wyglądam i mojej wadze nie dawały mi spokoju. Zauważyłam że stało się to już moją codziennością. Wcześniej przeszło mi już przez myśl, że mogą to być zaburzenia, jednak nie byłam zbyt obeznana w tym temacie także byłam zdania, że skoro anoreksji nie mam, to nie są to zaburzenia i wszystko jest w porządku. Ciągle też czułam wyrzuty sumienia, byłam bardzo niezadowolona z mojego wyglądu. No i był też ciągły strach przed ważniem się i lęk przed przebieraniem się przy innych. Jednak moment który szczególnie zapadł mi w pamięć, jeśli chodzi o uświadomienie sobie o istnieniu problemu, był kiedy zaczęłam dzielić się swoimi myślami z moimi przyjaciółmi - dla mnie, to co odczuwałam na codzień było czymś normalnym, przyzwyczaiłam się do tego. Jednak po minach moich przyjaciół widziałam że chyba jednak to takie normalne nie jest – rozmowa z nimi, ich reakcja, dała mi dużo do myślenia.
02
Z perspektywy czasu, czy pamiętasz jakie były twoje pierwsze objawy i od czego to się tak naprawdę wszystko zaczęło?
Tak naprawdę nigdy nie byłam zadowolona ze swojej wagi.
Od zawsze chciałam schudnąć, nawet jak moja waga była w normie, a nawet kiedy jako dziecko miałam niedowagę.
Też duży wkład miała w tym moja rodzina – nie czułam się wspierana, a wszystkie rozmowy odnośnie diet czy odchudzania się były zawsze ignorowane. Przez to też problem nie został odpowiednio szybko zauważony, a później ich podejście tylko go napędzało. Jak już wspomniałam miałam też często wyrzuty sumienia, które zaczęły występować po pozwoleniu sobie na np. lody czy jakieś chipsy. Często też, gdy czułam głód, żułam gumy lub zapijałam go wodą - w ten sposób łatwiej było mi unikać posiłków. Dodatkowo pojawił się też kompleks przed tym jak wychodzę na zdjęciach, właściwie ogólna niechęć do ich robienia. W pewnym momencie zaczęłam już po prostu czuć nienawiść do samej siebie - nie znosiłam tego co robię, co jem, jak wyglądam - o wszystko się obwiniałam.
03
Zaczęłaś temat swojej rodziny. Mogłabyś jakoś to rozwinąć?
Jak się zachowywali kiedy problem był już zaawansowany lub kiedy sama im się do niego przyznałaś?
Nigdy nie rozmawiałam z moją mamą o zaburzeniach. Mam trochę traumę jeśli chodzi o nią i temat jedzenia. Ważne jest też to, że moja mama nie wie jak zdrowo i prawidłowo jeść. Przy tym wszystkim jest przekonana, że jej sposób myślenia jest prawidłowy, nie widzi w nim nic dziwnego. Przekładało się to na to, że np. chwaliła mnie za głodówki. Często też patrzyła na mnie oceniająco jak jem kolacje. Zawsze mówiła mi, kiedy przytyłam. Komentarze typu “zaokrągliłaś się na twarzy” były na porządku dziennym. Przez to wszystko, stała się dla mnie swego rodzaju wyznacznikiem w tej sferze - pytałam mamy o pozwolenie, czy mogę coś zjeść, musiałam wiedzieć, co ona o tym myśli. Bardzo często się też o to wszystko kłóciłyśmy - nigdy nie potrafiła mnie zrozumieć. Szczerze, do tej pory nie rozmawiam z nią często o czymkolwiek związanym z tematem jedzenia – teraz jak już, to ja jej pomagam odpowiednio jeść.
04
Powiedziałaś też, że to wszystko
było długo twoją codziennością.
Wobec tego, czego odradzasz
innym?
Z pewnością nie próbować robić sobie żadnych głodówek. Guma i woda to nie rozwiązanie! Posiłków naprawdę nie powinno się pomijać, może to w łatwy, szybki sposób doprowadzić do nagłych mdłości, osłabienia, a nawet omdleń. W moim przypadku, po tak długich przerwach od jedzenia, miałam ciągłe nudności i byłam bardzo osłabiona. Kiedy potem chciałam coś zjeść - nie byłam w stanie. Od razu robiło mi się na nowo niedobrze i bardzo bolał mnie brzuch, co tym bardziej zniechęcało do jedzenia. Poza tym, nie bierzmy się sami za układanie diet, jeśli nie mamy o tym pojęcia. Zostawmy to profesjonalistom bo tylko narobimy sobie dodatkowych problemów. Ludzie chcą raczej zawsze schudnąć jak najszybciej, więc przeważnie to, co będą jeść, nie ma dla nich większego znaczenia. Zapomnijmy jednak może o jakichś
soko-dietach czy innych tego pokroju - póżniej może to tylko spowodować napady objadania się.
05
I już ostatnie pytanie.
Czy wychodząc z zaburzeń, korzystałaś z pomocy specjalistycznej?
Zanim weszłam w ten etap "wychodzenia z zaburzeń", chciałam uzyskać pomoc psychologa, ale skończyło się na jednej wizycie – nie czułam się tam dobrze, nie widziałam przyszłości dla tej “współpracy”. Nie poszłam już więcej do żadnego psychologa. Może i nie było to zbyt odpowiedzialną decyzją, ale jednak tamto spotkanie mnie trochę zamknęło. Chciałam uciec od tej sytuacji jeszcze bardziej, nie chciałam dać sobie pomóc. W końcu jednak naprawdę poczułam, że muszę już coś z tym zrobić. Tak się złożyło, że od jakiegoś już wtedy czasu znałam i obserwowałam jedno konto na Instagramie, założone przez dietetyczkę. Miała swoją działalność i układała indywidualne jadłospisy, uwzględniające wszystkie potrzeby podopiecznych. Stwierdziłam, że spróbuje pójść tą drogą. Ułożyła mi jadłospis według moich potrzeb uwzględniając wiek, wzrost, wagę, aktywność fizyczną i po prostu to, co lubię jeść. No i biorąc pod uwagę, że chcę schudnąć - jednak tym razem zrobić to w zdrowy sposób. To sprawiło, że lepiej mnie poznała. Otrzymałam od niej duże wsparcie i byłyśmy w stałym kontakcie. Dietetyczka kontrolowała mnie i moją wagę, to czy się tego wszystkiego trzymam i też to, jak się czuję - trochę się mną zaopiekowała. Okazało się, że było to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Zaczęłam widzieć efekty i nabrałam nadziei - w końcu byłam szczęśliwa. Jadłam zdrowiej i, o dziwo, smaczniej. Przez to wszystko nareszcie byłam zadowolona ze swojego wyglądu, moja samoocena poszła w górę. Poczułam się dobrze sama ze sobą, a za tym już poszlo to, że w głowie zapanował spokój.